poniedziałek, 19 listopada 2012

BYWA ŻE MECH ŚPIEWA

Ahhh jak mi Włóczykij dogodził. Książką o znakomitym tytule i jeszcze znakomitszej treści, rzecz jasna. A jak się zaczytałam, ahhh i chyba długo na ziemię nie zejdę, a na pewno nie nastąpi to dzisiejszego wieczoru. Połknęłam jej połowę, na raz, resztę połknę zaraz, po tym poście, gdyż czuję pilną potrzebę naskrobania paru zdań odnośnie minionych zdarzeń ;) 

Weekend był bardzo intensywny. Poczuła to dopiero dziś rano moja wątroba, co znaczy że będę żyć. Włóczykij też będzie żyć ;) wczorajszy bydgoski koncert Closterkellera, mój drugi zresztą koncert tego zespołu, całkiem do udanych należy. No pomijając już fakt zbyt głośnego "nagłośnienia" - na tyle za głośnego że mój super aparat fotograficzny nie był w stanie się ustabilizować i wszystkie fotografie wyszły źle, tzn. nie wyszły wcale. Bo przecież nie z powodu % xD także tego, galerii zdjęć nie będzie.
A spacery listopadowe nie są takie złe jak się spaceruje z Kimś ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz