niedziela, 7 października 2012

chorutka

poszłam zakatarzona na zajęcia artystyczne - praktyczne w szkole. a co. najwyżej umrę na katar. niestety cały mój artyzm okazał się niewielkim "darem" gdyż koleżanki z klasy ów dar mają o wiele większy. ale siedzą w owym fachu od dłuższego czasu więc też mają większą wprawę. a ja naprawdę się starałam, mimo cieknącego nosa ;) nieodzowną pomocną podała mi Pani prowadząca zajęcia na szczęście więc kompozycje mają po poprawkach ręce i nogi :)














Dekupażowo natomiast czasu brak. testuję nadal możliwości aparatu więc i niektóre rzeczy dodaję po "liftingu" obrazowym.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz