no cóż no cóż no cóż. sezon na wieczory pod kocem z kubkiem herbaty/czekolady/wina grzanego* trzeba uznać za otwarty. po lecie słuch zaginął definitywnie. zimno szaro i ponuro. brrr. czy tylko ja mam wrażenie, że lato mija coraz szybciej? coraz bardziej chce się je wykorzystać na 200% a tymczasem pstryk i już? a może to tak działa dlatego, że urlop letni dopiero będzie za 2 tygodnie i czas letni specjalnie tak szybko minął, żeby być szybciej bliżej moich ukochanych gór? oby. oby mnie to bieszczadzkie jesienne słońce wygrzało na cały rok. oby nastroiło mnie na kolejne podróżnicze kierunki. świat się przecież nie kończy Bieszczadami :)
*niepotrzebne skreślić
tymczasem znalazłam chwilę, by odmechacić farby, lakiery i serwetki, bo faktycznie zarosło tu mchem i to konkretnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz