niedziela, 30 listopada 2014

walizka vintage

oi długo walizka leżała w piwnicy z innymi klamotami, zanim w końcu przyszło nagłe olśnienie okołoremontowe i walizka zamieszkała w moim pokoju. i długo mieszkała. tak długo aż popękała i się poprzecierała, ale nadal nie było na nią jakiegoś konkretnego pomysłu. ale kiełkowało, kiełkowało, aż w końcu trach, bilety do Paryża się kupiły i przyszło kolejne olśnienie. Walizka będzie paryska. i znów przeleżała kolejne tygodnie, bo ani czasu nie było, ani też nie było czasu, no i przede wszystkim nie było na nią czasu, ale też to pierwsza taka wielka rzecz którą zrobiłam, więc trzeba było konkretnie pomyśleć co i jak bo walizka stara (jeździła z moim tatą na kolonie jakieś 40 lat temu) i jak dostała trochę farby, to się powyginała z lekka. dlatego też tylko jedno malowanie, jedno cieniowanie, 3 warstwy lakieru by zupełnie się nie wygięła. jeszcze tylko czeka ją naprawa od środka, ale najpierw muszę jakiś ładny materiał znaleźć, najlepiej jakiś paryski, ale to też nie ma na to czasu ;)








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz