sobota, 25 maja 2013

taki piękny majowy dzień

no chyba jednak nie. właśnie w takim dzień jak dziś, gdy cieknie z nieba, zaczyna ciec (czy cieknąć, oto jest pytanie) z nosa, wszystko co się zaplanowało nie udaje się tak, jak powinno, truskawki nie smakują jeszcze jak truskawki, a autobusy jeżdżą sobie jak im się podoba, zaczynam naprawdę tęsknić za długimi kąpielami w wannie i zastanawiam się, dlaczego podczas remontu mej łazienki ta wanna zniknęła ;( tymczasem grzeję się pod kocykiem, popijając herbatę z sokiem malinowym, bo przecież mojego osobistego wina z osobistej winorośli, nie wykorzystam do rozgrzania się w taki piękny majowy dzień...

czwartek, 23 maja 2013

ku dobremu

no mam nadzieję, że już będzie tylko ku dobremu szło. praca jest (niestety coraz jej więcej, ale lepiej, że jest, niż znów miałoby jej nie być...), urlop zaplanowany, wpisany w grafik, ach jak się nie mogę doczekać ;) jedyne co mnie martwi, to chroniczny brak czasu, przez co naprawdę mocno zaniedbuję bloga ;( już nawet nie myślę o dekupażowych dziełach, bo przecież jak człowiek ma jeden dzień wolny to nic nie zrobi, a na pewno nic artystycznego nie stworzy. Czasem uda się pojechać gdzieś w świat jedynie, choć no, wycieczka to krótka, z racji podróżowania pksem w niedzielę, a wiadomo jak komunikacja taka jeździ w niedzielę właśnie ^^ także wycieczka Chełmno - Świecie, mimo deszczu który sobie ot tak popadywał, z alkokubeczkami napełnionymi winem z biedronki oraz z parasolami była całkiem sympatyczna ;)

szkoda, że nie zdążyli posadzić roślinek...



 

 z braku laku, tzn.czasu i siły by powędrować gdzieś dalej pieszo ;p powędrowałam tylko do przydomowego ogródeczka ;) omnomnomn xD






















tak. i żeby już nie było krzyków, że nic tu się nie dzieje ;)

niedziela, 5 maja 2013

wiem wiem..

dawno nie pisałam, ba, dawno nic dekupażowego nawet nie zrobiłam, pozwoliłam nawet na to, by blog ten zarósł mchem xD sezon grillowy się zaczął a kobieta cyborg jeszcze nie potrafi się przestawić na tryb praca dom praca dom, ponadto "odgórne" cięcia etatów spowodowały, że w maju muszę się przestawić na tryb pracy nocnej, bo czekają mnie same popołudniowe zmiany...ale no nie o pracy chciałam przecież zanudzać.. w międzyczasie wyklarował się wreszcie tak długo wyczekiwany bieszczadzki urlop, no i kilka skromniejszych wyjazdów, oby tylko wątroba ma wytrzymała, no i póki co, skromny budżet ;)


Bieszczady latem ;)