czwartek, 31 stycznia 2013

summer time!


taki mały żarcik :p ale gdy za oknem po śniegu zostało już tylko wspomnienie a w powietrzu czuć zapach wiosny, zebrałam się w końcu w sobie by ukwiecić i pokolorować sobie otoczenie ;) 

  i tak oto powstały podkładki pod kubek







 słoik na suszone grzyby


oraz słoik na suszone owoce



no i wreszcie powstał ten ważkowy wazon (nie do końca jestem z niego zadowolona i pewnie go jakoś przerobię, ale póki co niech będzie na razie taki)


a skoro liście pojawiły się już na lampie to też jeszcze musiały pojawić się gdzieś jeszcze, i padło na  butelki. niestety nie mam ich za bardzo gdzie postawić, ale kiedyś i na nie znajdzie się miejsce ;)


omn omn omn

czwartek, 24 stycznia 2013

popierdółki z fabryki pieczarek

stawiam zdecydowanie wyżej grzyby leśne z mchu i paproci aniżeli jak w temacie te popierdółki. swoją drogą - jest to fantastyczny tytuł książki, tudzież opowiadania, a może jeszcze czegoś innego. ale na razie jest tylko tytuł. wymyślony podczas nocnego smsowania połączonego z czytaniem bardzo ciekawej, pełnej mądrych myśli książki "gra w klasy" ;) aż dziwi mnie czemu dopiero teraz się za nią wzięłam...

artystyczny ciemnogród poszedł wreszcie daleko w kąt. chaos twórczy znów zawitał na biurko, także tego ;)


w nagłym ataku weny zrobiłam takę dekorację lampy (szkieletowane liście i kulki rattanowe) 



 zima jest jednak piękna, szkoda tylko kaczek kanałowych, bo rzuciły się na ziarno i chleb jak szalone...






sobota, 19 stycznia 2013

omn omn omn omn

tak mi właśnie minęła sobota w kuchni. caluteńka ;) moja pierwsza w życiu zupa cebulowa została pochłonięta w mgnieniu oka, słodkie naleśniki z serem i rodzynkami także. o szarlotce nawet nie wspomnę. nawet udały mi się me pierwsze bułeczki z tego właśnie przepisu. mniam. już dawno mnie takie gotowanie nie napadło. nie mówię tu o gotowaniu bo przyjdą goście bo to oczywista oczywistość że pół dnia w kuchni, ale takie gotowanie dla relaksu.

a zapach pieczonych bułeczek nadal się unosi w całym domu

wtorek, 15 stycznia 2013

yhy

udało mi się wreszcie uporządkować pliki w mym laptopo, włącznie z wszelkimi zakładkami w przeglądarce,  po prostu bądź  pozostaje nadal mym hitem nr 1

no ale nie o tym chciałam. śniegu nasypało. w końcu ;) ale o tym też nie chciałam xD zaczęłam się w końcu nieco ruszać i staram się wszędzie pieszo chodzić, oczywiście zabierając ze sobą aparat ;)

tym razem na celowniku moje ulubione miejsce, Kanał Bdg - 13.01.13 - niedziela, ok. 9 rano - nie, nie oszalałam.  Skusiłam się też przy okazji na przeczytanie mej pracy mgr o owym kanale - YHY - jak sobie pomyślę że to już prawie dwa lata od obrony to aż siwy włos na głowie się jeży i łezka w oku się kręci...

swoją drogą, co ja mam z tymi mewami?



prawie jak w Narnii, tylko latarnia jakaś nie taka ;p


poniedziałek, 7 stycznia 2013

co by tu

jeszcze zrobić...zastanawiam się nad rezygnacją z zajęć szkolnych.tzn. decyzja już została podjęta. tak. mimo kilku fajnych rzeczy praktycznych jakich się tam nauczyłam, nauka nazw roślinek i całej tej reszty rzeczy niby potrzebnych w ewentualnej pracy w kwiaciarni lub w jakimś studiu florystycznym kompletnie mi nie pasuje. niby studiując geografię przyswajałam w zasadzie no dość specyficzną wiedzę - obecnie też nieprzydatną - ale jakoś mi tak łatwiej to szło. miałam w tym misję. jako takie dekoracje mogłabym jeszcze robić ale aż tak mnie to nie kręci by siedzieć w książkach i wkuwać łacinę ... poza tym bardzo irytujący jest zakup wszelkich materiałów na zajęcia z własnej kieszeni...

niedziela, 6 stycznia 2013

także tego

dawno mnie tu nie było. a to święta z to sylwester, a to jakaś wewnętrzna niemoc i tak to właśnie nie wiadomo kiedy zleciało ;)

nowy rok to niby czas postanowień. ale po co? ja mam chyba zbyt słabą silną wolę by coś postanawiać, bo życie i tak te postanowienia weryfikuje samo..wiem że powinnam coś zmienić ale chyba tego że jestem nieco rozchwiana emocjonalnie to nie zmienię...