piątek, 24 stycznia 2014

osiągam nirwanę

nareszcie. już myślałam, że mnie to nie spotka. ostatnio osiągnęłam ją chyba z pół roku temu...a tu nagle, nie wiadomo skąd, zaraz po przebudzeniu uświadomiłam sobie, że będzie to dobry dzień. dzień w sam raz na nirwanę. wewnętrzny mam spokój, chillout. jest cudnie. mróz siepie w nos, ciasto czekoladowe pięknie pachnie, znów zaczęłam szukać dobrych nut na yt . i jest tak po prostu dobrze. nawet mimo jutrzejszej pobudki o 4 nad ranem i podróży do pracy w zimnym autobusie





 może nie jest tak piękne jak w linku z przepisem, ale ma smakować a nie :)

























Brak komentarzy:

Prześlij komentarz