zaginaczka czasoprzestrzeni nadal nie może się ogarnąć, słabo śpi, (tzn. śpi w autobusie, na zmianę z szydełkowaniem dredziątka), niestety dekupażowo nadal trwa marazm, ostatni przebłysk artystyczny wydawał się rozbłyśnięciem supernowej ale to już chyba tylko biały karzeł...tzn.no, za czas jakiś, gdy aura przestanie sprzyjać wakacyjnym wojażom, usiądę do świeczników, słoików, wazoników, ale to jeszcze nie ten czas ;)
tymczasem kilka nadmorskich fotografii z dość szalonego weekendu spędzonego z Panem Włóczykijem ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz